poniedziałek, 26 maja 2014

Czy Amazing Spider-Man 2 jest naprawdę niesamowity?


The Amazing Spider-Man z 2012 roku podobał mi się...średnio. Owszem, doceniłem próby uwspółcześnienia historii nastolatka ukąszonego przez radioaktywnego pająka, ale przez niemal cały seans miałem wrażenie, że wszystko to było lepiej zrealizowane w wersji Sama Raimiego z 2002 roku. Z tego też powodu do seansu najnowszego dzieła Marca Webba  (nazwisko zobowiązuje do kręcenia dobrych filmów o tkaczu pajęczyny) podchodziłem niczym do pająka, który wieczorową porą postanawia połazić sobie po ścianie przy łóżku. Chciałem załatwić sprawę szybko i zapomnieć.

Jakże się cieszę, że dałem temu pająkowi szansę.

Nasz pajęczy nastolatek rozdarty pomiędzy miłością do swojej Gwen, a obietnicą złożoną jej umierającemu ojcu (przysiągł, że będzie się trzymał z dala od dziewczyny) miota się pomiędzy odpowiedzialnością, a własnymi pragnieniami. Bohaterowie to się rozstają to znowu schodzą niczym w "Modzie na sukces" na szczęście w przeciwieństwie do tego serialowego symulatora stosunków kazirodczych w "Spider-Manie" rozterki bohaterów ukazano w sposób naturalny i lekki. Niektóre sceny mogą się wprawdzie dłużyć, ale wszystkie one budują napięcie prowadzące do wielkiego finału. Nie chcąc zdradzać najlepszego fragmentu filmu napiszę tylko, że jedna z najbardziej dramatycznych scen w historii komiksów została przeniesiona na srebrny ekran perfekcyjnie i na pewno zaskoczy tych którzy z powieściami graficznymi nie mieli styczności.

Za to na pewno nikomu nie będą się dłużyć sceny w których pojawia się tytułowy bohater. Odziany w nowy, (w stosunku do pierwszej części) wzorowany na klasycznym, kostium porusza się tak jak tylko pająk potrafi. Fragmenty z jego udziałem są świetne, dynamiczne, zabawne, poważne kiedy trzeba i perfekcyjne pod względem wykonania. Szczególnie zapadające w pamięć są sceny z głównym czarnym charakterem filmu - Electro. Film oglądałem w IMAXie i właśnie taki seans polecam najbardziej, ponieważ twórcy przygotowali kilka naprawdę ciekawych efektów specjalnie pod kina 3D.

Obsada także spisuje się bez większego zarzutu. Gwen Emmy Stone jest zdecydowanie lepszą postacią kobiecą niż wiecznie skwaszona Kirsten Dunst z poprzednich wersji. Andrew Garfield był w moim odczuciu lepszym Parkerem niż w "jedynce" aczkolwiek widzom przyzwyczajonym do Toby'ego Maguire'a nadal może być ciężko się przestawić. Bardzo dobrze wypadł znany z "Kronik" Dane DeHaan który wcielił się w rolę zdesperowanego dziedzica wielkiej korporacji - Harrego Osborna. Najbardziej zawiódł mnie jednak Jaimie Foxx. Jego rola była "w porządku", ale po zdobywcy Oskara spodziewałem się więcej.

Bardzo mi się podobało i chociaż nie jestem pewien czy jest to najlepszy film o Spider-Manie (nadal mam w pamięci świetnego "Spider-Mana 2 z 2004 roku) to jednak warto docenić zupełnie nową historię i świeże podejście twórców do tej marki. Czy w natłoku świetnych "superbohaterskich" ekranizacji Marvela (Avengers, Iron Man, Thor, Captain America, X-Men) jest miejsce dla pełzacza ściennego? Oczywiście! W końcu jest on flagową postacią firmy. "The Amazing Spider-Man 2" otrzymuje ode mnie 8/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz